Ilość czasu spędzonego z dziećmi ma znaczenie (trudno budować więź z dzieckiem na odległość), ale zdecydowanie ważniejsza jest jego jakość – to, czy rodzic angażuje się w kontakt z dzieckiem (aktywnie słucha, nawiązuje rozmowę, interesuje się tym, co dziecko czuje i jak przeżywa codzienne wyzwania), a nie tylko jest obok
Kamila zastanawia się, czy jej związek ma przyszłość. Fot. iStock Kobiety w Polsce często narzekają na facetów maminsynków. To mężczyźni niedojrzali, podporządkowani swojej mamusi, czasami także niesamodzielni. Poświęcają rodzicielce mnóstwo czasu i czują się winni, gdy nie spełniają jej życzeń. Bez jej rady nie są w stanie podjąć najprostszych decyzji. Życie z maminsynkiem to koszmar. Nigdy nie można na niego liczyć, bo mama jest ważniejsza. „Czy któraś z was ma takiego? Ja coraz bardziej przekonuję się, że mam... Mamy oboje po 22 lata, wydaje mi się, że to już wcale nie tak mało, ale on nie chce razem zamieszkać, bo woli u mamy, nie może sie czasem ze mną spotkać, bo jedzie do cioci, nie odbiera telefonow bo z mamą ciasto robił... ehh, nie wiem, czy z nim można wiązać jakieś poważne plany?” – czytamy na jednym z forów internetowych. Problem jest poważny, bo wiele dziewczyn skarży się na nietypowe relacje swoich parterów z matkami. Kamila od dwóch lat jest w zwązku z Piotrem. Przez kilka pierwszych miesięcy bycia razem nie dostrzegała w nim żadnych wad. Po roku pojawiły się pierwsze zgrzyty i dziewczyna zdała sobie sprawę z niepokojącej więzi pomiędzy Piotrem a jego mamą. Kamila obawia się, że związała się z typowym maminsynkiem. Zastanawia się, czy dać Piotrowi szansę. Zobacz także: „Moja dziewczyna oczekuje, że 14 lutego poproszę ją o rękę. Jeśli tego nie zrobię, zerwie” (Historia Dominika) Fot. - Piotra poznałam w sklepie spożywczym. Wpadliśmy na siebie, ponieważ rozmawiał przez telefon. Okazało się, że pytał się mamy, jaki proszek do prania będzie najlepszy. Od razu mi się spodobał. Nawiązaliśmy rozmowę i zgadaliśmy się, że mieszkamy niedaleko siebie. Piotr nieśmiało zapytał, czy dam mu swój numer, a ja się zgodziłam. Już podczas pierwszej randki więcej mówił o swojej mamie niż o sobie. Dowiedziałam się, że jest bardzo ładna, zaradna i poświęciła całe życie na wychowanie dwóch synów. Piotr miał starszego brata, który mieszkał razem z nimi. Spodobało mi się, że mówi o matce w samych superlatywach. Zawsze uważałam, że osoby, które nie mają dobrych relacji z rodzicami, są problematyczne. Uznałam, że wyrażanie się z szacunkiem o rodzicielce jest dobrym sygnałem. „Mnie też będzie szanował” – pomyślałam. W końcu wiadomo, że szacunek do kobiet mężczyźni wynoszą z domu. Kamila bardzo szybko poznała mamę Piotra. Kobieta zaprosiła ją do siebie do domu. Od tamtego czasu często tam gościła. - Nie od razu wyczułam, że coś jest nie tak. Musiało minąć trochę czasu. Pamiętam, że wydało mi się zastanawiające, dlaczego czterdziestoletni, starszy brat Piotra nadal mieszka z matką. Na pewno nie przez warunki mieszkaniowe, bo nie były najlepsze. Uznałam jednak, że to fajna rodzina, bo trzyma się razem. Ja ze swoimi rodzicami nie miałam tak dobrego kontaktu. Fot. Mama Piotra często nam towarzyszyła. Po kilku miesiącach Piotr przestał zapraszać mnie na randki. Uznałam to jednak za naturalny etap rozwoju związku. Najwięcej czasu spędzaliśmy u niego w mieszkaniu. Mama przynosiła nam herbatę, kanapki i ciasto. Przy okazji siadała z nami i rozmawiała. Zawsze mówiła o sobie bardzo dobrze, a Piotr jej potakiwał. Wkrótce miała miejsce jedna sytuacja, gdy uznałam, że coś jest nie tak. Mama Piotra siedziała u niego na łóżku, a on się do niej przytulił i zupełnie mnie ignorował. Potem zauważyłam, że zawsze jak jesteśmy we dwie, on przerzuca swoją uwagę na nią. Na początku nie zauważyłam, bo ona jest jedną z tych absorbujących osób, które ciągle skupiają na sobie uwagę. Tymczasem ja zawsze trzymałam sie z boku. Potem zaczęło być coraz gorzej. Kamila zauważyła, że relacja Piotra i jego matki jest toksyczna. - Piotr nie potrafi podjąć bez niej najmniejszej decyzji. Jak ma ważne spotkanie, pyta się jej, co założyć. Często prosi ją o radę podczas robienia zakupów. Nawet proszku do prania nie potrafi kupić, jeżeli nie dostanie od niej wskazówki. W końcu sytuacja zaczęła mnie wkurzać i złożyłam fakty do kupy. Zarówno Piotr i jego brat są mamisynkami. Brat jest starym kawalerem. Nie założył rodziny i nawet z mieszkania się nie wyprowadził. Mama nadal mu gotuje, pierze i prasuje. To aż dziwne, że Piotr zdecydował się na dziewczynę. Jestem ciekawa, czy zapytał ją o zgodę, zanim zaczął ze mną chodzić. Fot. Ostatnio Piotr nie przyszedł na moje urodziny, bo mama dostała migreny. Niestety mam wrażenie, że to nie przypadek, ponieważ podobne sytuacje się zdarzały. Piotr nigdy nie chciał zostać u mnie na całą noc, a o zamieszkaniu razem nie ma mowy, chociaż ja mam 25 lat, a on prawie 30. Kamila zastanawia się, czy jest sens walczyć o ten związek. - Kocham Piotra, ale przeraża mnie wizja życia w trójkącie. Nie wiem, czy facet maminsynek może się zmienić. Chyba musiałby sam sobie uświadomić, że ma toksyczną matkę, a Piotr uważa, że wszystko jest w porządku. Doradźcie mi: walczyć o niego czy odpuścić sobie? Zobacz także: Opowiem Wam, czemu ją rzuciłem Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
- "Babciu, jesteś prawdziwą czarodziejką" - dziewczynka pocałowała kobietę w policzek i przytuliła ją mocno - "Wszystkie dziewczyny będą zazdrosne, jest taka piękna!". Sukienka naprawdę zrobiła furorę w szkole. Dziewczyna zamówiła również sweter od swojej babci, który również okazał się po prostu cudowny.
„4 powody, dla których żona jest ważniejsza od dzieci.” Ten wpis wywołuje burzę w sieci!Średnia ( 23 głosy(ów) Mike i Kristin Berry z Indiany (USA) bardzo kochają swoje dzieci. Szczęśliwa para jest małżeństwem od dziewiętnastu lat i adoptowała w tym czasie ośmioro dzieci. Mike i Kristin zapisali nawet swoje doświadczenia w książce pt: „Adoptive Parent Toolbox”. Dlatego wydaje się szczególnie zaskakujące, że Mike napisał artykuł wyjaśniający, dlaczego jego żona jest dla niego ważniejsza niż dzieci. Na podstawie następujących czterech punktów uzasadnia on swoje zdanie, że małżonek powinien mieć na ogół pierwszeństwo przed własnymi dziećmi – opinia, która z pewnością zapewni wiele dyskusji: 1. Zdrowe małżeństwo jest kamieniem węgielnym rodziny. Kamieniem węgielnym Twojej rodziny nie są dzieci. Oczywiście są niezmiernie ważne w Twoim życiu, ale nie są główną częścią łączącą całej tej chaotycznej struktury zwanej rodziną. Ty i Twoja żona, Ty i Twój mąż, Ty i Twój partner: to Wy ponosicie odpowiedzialność, musicie wskazać drogę swojej rodzinie. To właśnie w Was dzieci szukają wskazówek i wzorów do naśladowania. 2. Zanim pojawiły się dzieci, byliśmy tylko my. Zanim na świat przyszły dzieci, byliśmy tylko my oboje. Zakochaliśmy się, uciekaliśmy na wagary, rozmawialiśmy bez końca i poprzysięgliśmy sobie wieczną wierność. Wszystko zaczęło się od nas. Przygotowaliśmy całość. Potem przyszły nasze piękne dzieci. Jesteśmy wdzięczni za to, że istnieją i że dają nam tyle radości w naszym życiu, ale związek z moją żoną jest dla mnie święty. Nasze połączenie jest nienaruszalne. Z całą naszą siłą musimy strzec tej świętej więzi. 3. Kiedy dzieci odejdą będziemy znowu tylko my. Nic nie trwa wiecznie. Nasze małe kochanie dzieci dorosną i ostatecznie opuszczą gniazdo. Nie wiem jak Wy, ale nie chcę mieć trzydziestoletniego dziecka w domu. Kiedy już udadzą się do wielkiego świata, zajmując się sobą, zakładając własne rodziny i stając się niezależnymi, wspaniałymi ludźmi, znów będziemy tylko my. Wtedy chcemy być tak zdrowi i silni jak na początku naszego związku. Nie chcemy się rozejść. Aby nasza wspólna przyszłość była bezpieczna, nasze relacje muszą mieć pierwszeństwo. 4. Musimy świecić przykładem. Jak wspomniano w punkcie pierwszym, dzieci potrzebują wsparcia i wskazówek od swoich rodziców. Potrzebują wzorców do naśladowania: dzieci obserwują każdy krok, który podejmujemy, aby później robić to samo. Nasze zachowanie służy jako plan dla ich przyszłości. Wychowujemy ludzi, którzy pewnego dnia dorosną. Nie wiem, jak to widzisz, ale ja chcę, aby moje dzieci miały najlepszy przykład na to, co tworzy dobre relacje – czy to randki, zaręczyny czy wesele. Chcę, aby traktowali mój związek jako wzór do naśladowania. Dlatego moja żona jest dla mnie ważniejsza od moich dzieci. Niewiele ważniejsza, ale jednak. (…) To, co napisał Mike to niewątpliwie kwestia sporna i zapewne wielu ludzi będzie się z nim żarliwie nie zgadzało. Jednak być może jest w tym ziarno prawdy? Każdy musi sam zdecydować… Zobacz także – Matka zasugerowała synowi, że jego żona nie dba o dom. Odpowiedź mężczyzny całkowicie ją zaskoczyła! loading...loading...
Zniknięciem matki martwi się jej córka – Julia. Dziewczyna jest zła, bo nikt na komendzie nie traktuje jej poważnie. Maria odwiedza męża zaginionej – Karola Bileckiego. Mężczyzna twierdzi, że żona jest we Wrocławiu, gdzie ratuje kolejnego konia, często tak znika, bo praca bywa dla niej ważniejsza od rodziny.
Mężczyźni, stawajcie po stronie swoich partnerek i żon! Kiedy matka jest ważniejsza od żony Mam pytanie dotyczące relacji rodzinnych z matką mojego męża, z którą jestem w konflikcie. Z tego powodu w ogóle się nie spotykamy. Teściowa nie odpowiada na zaproszenia urodzinowe swojej wnuczki (mojej córki) ani na żadne inne nasze zaproszenia. Mimo to mąż zmusza ją, żeby pojawiła się chociaż na dziesięć minut pod naszym domem i dała prezent wnuczce – zawsze warunkiem jest, aby mnie przy tym nie było. Mam wrażenie, że teściowa używa mojej córki do tego, żeby sprawić mi przykrość. Jak mam sobie z tym poradzić? Nie chciałabym, żeby moja córka cierpiała z powodu naszego konfliktu. Kiedy matka jest ważniejsza od żony. Konflikt z teściową – jak sobie z nim poradzić? Zdjęcie: Pixabay Odpowiedź Jespera Juula W życiu każdego mężczyzny przychodzi taki moment, że musi zdecydować się, wobec kogo chce być lojalny: wobec swojej matki czy wobec partnerki? Wybór ten nie oznacza, oczywiście, że jedną z tych osób trzeba przestać kochać – chodzi o lojalność, a nie o miłość. Jeśli chce się być odpowiedzialnym partnerem i ojcem, trzeba opowiedzieć się za swoją partnerką. Destrukcyjne zachowanie teściowej Jak rozwiązać konflikt z matką męża? Pani mąż musi przestać przykładać rękę do destruktywnych działań swojej matki. Zamiast tego powinien zaprosić ją na wspólne spotkanie, w czasie którego wszyscy usiądą razem i zastanowią się nad rozwiązaniem konfliktu. Proszę poprosić go, aby nie starał się jej do tego zmuszać, grożąc jakimiś „konsekwencjami”, lecz aby jedynie oznajmił, że nie zamierza być dłużej posłańcem między nią a swoją rodziną. Bo gdyby teściowa odrzuciła Wasze zaproszenie do rozmowy, znowu zostałby postawiony w tej samej sytuacji, a ona zaczęła stosować swoje stare triki. Mąż musi wziąć odpowiedzialność w swoje ręce Jeśli nie chciałby tego zrobić, oznaczałoby to, że woli narażać dobro całej rodziny, relację z Panią i z Waszą wspólną córką niż wziąć odpowiedzialność w swoje ręce. W takim wypadku może Pani spróbować sama zapukać do jej drzwi i porozmawiać na temat, który w danej chwili jest najbardziej aktualny, używając racjonalnych argumentów. Jednak nie musi Pani robić tego sama. Pani mąż mógłby powiedzieć matce coś takiego: „Konflikt między wami ma negatywny wpływ na wszystkich i chciałbym, żeby się zakończył. Chciałbym, żebyś mogła poznać swoją wnuczkę i żeby ona mogła poznać ciebie. Jednak chciałbym, żeby moja córka miała babcię, z której może być dumna. Pozostanę więc tutaj tak długo, jak długo nie znajdziemy rozwiązania. Możesz mnie zawsze poprosić o pomoc, jeśli jej potrzebujesz”. Jeśli Pani teściowa ma męża, on także mógłby zaangażować się w tę sprawę, ryzykując swoją wygodę i popularność. Wiele matek nie potrafi rozłączyć się ze swoimi dorosłymi dziećmi. Inne z kolei mają zbyt mało energii, żeby się od nich uwolnić. W relacji partnerskiej między mężczyzną i kobietą nie ma czegoś takiego jak „mój problem” i „twój problem”. Wszystkie problemy są wspólne. Nawet jeśli ich źródłem jest jakieś zdarzenie sprzed wielu lat, to w danym momencie ma on wpływ na oboje. Każde z nich powinno wziąć za niego odpowiedzialność. Gdy tak się dzieje, problemy znajdują swoje rozwiązania. Polecamy nasze książki o problemach w rodzinie Kliknij na okładkę książki, przeczytaj opis książki, opinie, fragmenty, cytaty i spis treści, książki są dostępne jako e-booki (również PDF) oraz w wersji papierowej. Ciekawe artykuły o relacjach w rodzinie Sztuka dialogu w rodzinie. Jak rozmawiać z rodziną o ważnych sprawach? Konflikt rodzice-dziadkowie. Wpływ dziadków na wychowanie dziecka Czy wolno kłócić się przy dziecku o metody wychowawcze? Mój mąż uważa, że go zbyt krytykuję Jak radzić sobie ze złością na swoje dzieci i żonę? Jak być dobrym ojcem dla rodziny? Jak poradzić sobie z trudną teściową? Skomplikowane relacje synowej z teściową * Tytuł i śródtytuły pochodzą od Redakcji.

Nie powiedziała mi nawet, kiedy wyszła za mąż. Przyjechała z mężem do domu swojej matki w wiosce. Była mężatką od roku. Nie było o czym mówić, mężczyzna był przystojny, dobrze wyglądał i był bogaty. Matka powinna być szczęśliwa z powodu swojego dziecka, ale ona czuła taki ciężar na sercu.

Gdy partnerka czuje się niekochana Mam trzydzieści lat i od pięciu lat jestem w związku. Razem mamy fantastycznego rocznego synka. Moim problemem jest to, że powoli staję się coraz bardziej oziębła wobec mojego partnera. Doszło do tego, że nie chcę, żeby mnie dotykał. Paradoksalnie, na co dzień najbardziej brakuje mi ciepła i miłości. Próbowałam kilka razy odkrywać przed nim swoje uczucia, ale to nie pomogło. Gdy byliśmy w sobie zakochani, to ja byłam osobą, która najczęściej inicjowała seks i czułości. Czułam się jednak ciągle odrzucana, ponieważ on nie okazywał uczuć, ale wolał, na przykład, zmywać. Zawsze okazywał miłość praktycznie. Co robić gdy czujesz się niekochana? Problemy kobiet w związku. Artykuł Jespera Juula. Zdjęcie: Pixabay Mimo, że to wiem, to nadal czuję się niekochana. Funkcjonujemy bardziej jak koledzy, a nie kochankowie czy partnerzy. Często mówiłam mu wprost, co mógłby zmienić, ale najwyraźniej była to nietrafiona strategia. Kiedy podnoszę ten temat, czuję jakbym na nasz związek kładła dodatkowy ciężar. Trudno mi zobaczyć, co mogę zrobić sama, by poprawić sytuację. Będę wdzięczna za radę. Odpowiedź Jespera Juula Przez wiele lat jako terapeuta par i rodzin miałem możliwość obserwowania rozmaitych pomysłów na to, czym jest i jak się wyraża miłość między mężczyzną i kobietą. Twój partner, tak jak wielu innych mężczyzn, jest człowiekiem, który wyraża swoją miłość czynem. Z jakichś powodów nie potrafi tego robić słowami. Taki jest i dokładnie takiego siebie pokazuje. Łatwo zrozumieć, że uczuciowa i wylewna kobieta jak ty, frustruje się jego milczeniem, jednak nie warto brać tego do siebie. Wiele kobiet jest niezadowolonych z zachowania swoich partnerów, bo zakładają, że gdzieś w środku mają oni sekretne miejsce, w którym przechowują swoje uczucia, tylko nie mają odwagi ich wypowiedzieć na głos. Prawda jest inna: dostajesz dokładnie to, co jest w środku. Strategie nie działają w związku Kiedy byłaś zakochana, próbowałaś okazywać mu miłość w taki sam sposób, w jaki sama chętnie byś ją otrzymywała. Potem zmieniłaś strategię, wskazując wprost na to, co chciałabyś, żeby zmienił w swoim zachowaniu. Jednak obie okazały się nieskuteczne – pewnie dlatego, że strategie to coś, czego używa się na wojnie, a nie w związku. Może twoje uczucia wobec partnera ostygły, bo nie dostałaś odpowiedzi, na jaką liczyłaś? Spójrz na waszego syna i spytaj siebie, czy chciałabyś kształtować jego sposób, w jaki kocha cię jako swoją mamę? Myślę, że efektem tego mogłoby być jego poczucie, że nigdy nie jest wystarczający. Podobnie może czuć się twój mąż. Może jednak twoim sposobem na kochanie jest mocne zaangażowanie i dawanie wszystkiego, co masz, bez upewnienia się, czy odbiorca czuje się kochany? Może to, co dajesz, to nie dar, ale inwestycja? Zaakceptuj partnera Mam nadzieję, że moje pytania pomogą ci zajrzeć w samą siebie i podjąć odpowiednią decyzję na przyszłość. Spróbuj popatrzeć na swojego partnera i wyobrazić sobie, że być może on nigdy się nie zmieni! Albo zrobi to, ale tylko wtedy, gdy sam będzie tego chciał, a nie dlatego, że ty jesteś niezadowolona. Nie jestem tu po to, aby rozdzielać winę między małżonkami. Ale nikt nie powinien żyć w relacjach, w których nie czuje się kochany albo wartościowy. Według mnie, wasz związek potrzebuje pomocy terapeutycznej. Być może będziesz chciała go zakończyć mimo wszystko, ale nie rób tego w wierze, że twój partner ponosi za to winę. Polecane książki dla rodziców Polecane artykuły o problemach w związku Kryzys w związku po urodzeniu drugiego dziecka. Po urodzeniu dziecka ciągle się kłócimy Rodzice powinni być prawdziwymi ludźmi. Wywiad z Jesperem Juulem Czy matka może być egoistką? Poświęciłam życie dla swoich dzieci! Matka w roli ofiary Dziecko nie akceptuje nowej partnerki ojca. Rodzice po rozwodzie Autorytet osobisty rodzica a poczucie własnej wartości. Artykuł Jespera Juula Kiedy matka jest ważniejsza od żony. Konflikt z teściową, jak sobie z nim poradzić? Męża często nie ma w domu, jestem sfrustrowaną matką, kłócimy się
\n\n\n \n\n \nkiedy matka jest ważniejsza od żony
Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. Mąż mówi, że matka jest ważniejsza od żony! Przez Gość ola ola 092, Sierpień 17, 2016 w Życie uczuciowe

Dorota Krzemionka: – Afrodyta wyskoczyła z morskiej piany i bez wątpienia od razu była kobietą. A w prawdziwym życiu rodzi się niemowlę. Jak to się dzieje, że mniej więcej co drugie z czasem ma szanse stać się kobietą?Andrzej Wiśniewski: – Myślę, że ten proces rodzenia się kobiety zaczyna się dużo wcześniej niż w momencie narodzin Chalimoniuk: – W głowach jej – Jeszcze wcześniej. Kiedy dziewczynka się rodzi, scena już jest gotowa od pokoleń. Każde z nich wnosi swój przekaz na temat tego, jaka kobieta ma być, jak ma jest gotowa, ale przez wieki nie była kobietom przyjazna. Kiedy oczekiwałam dziecka, chciałam, żeby urodził się syn, bo miałam poczucie, że mężczyznom żyje się lepiej. A powołaniem kobiety jest cierpienie i poświęcenie... – Przez pokolenia przewijał się przekaz, że kobieta ma służyć mężczyźnie, rodzić dzieci, znosić ból, nie oczekiwać za – Ten stereotyp powstał ze słabości mężczyzn...Chyba z ich dominacji w kulturze patriarchalnej. – Ale ta dominacja jest właśnie objawem słabości. Mężczyźni sięgają po władzę wtedy, gdy nie wierzą w swoją siłę. Chcą dominować, bo boją się partnerskich układów z kobietami. Myślę, że teraz to się – Tylko czy to dobrze? Przez wieki dziewczynki i chłopców wychowywało się inaczej. Dziewczynka miała być grzeczna, ładna, czysta, nie mogła się bić, przeklinać ani wyrażać gniewu. Ale w pewnym momencie, mając taki przekaz, mogła się zbuntować. Nie chciała rezygnować z siły, jaką mają mężczyźni. A potem znów mogła docenić wartość swej kobiecej strony, to, że się podoba mężczyznom, że jest pożądana... – Moim zdaniem obie płci płaciły za poprzedni styl wychowania poważną cenę. Zarówno mężczyźni – wychowani w narcystycznym stylu, oczekujący hołdów jako panowie świata, jak i kobiety – rezygnujące z siebie w masochistycznym stylu. Znikała męskość, kobiecość, zostawała tylko walka płci. Na szczęście wiele współczesnych kobiet nie boi się pokazywać swojej siły i niezależności. Nie po to, by je demonstrować w walce z mężczyznami – one po prostu mają odwagę być silne, nie tracąc przy tym nic ze swej kobiecości. Są silne i bardzo to znaczy kobiece? Co jest kobiece? – Wdzięk i mądrość życiowa. Kobiety lepiej wiedzą od mężczyn, co w życiu jest ważne, mężczyzna potrafi się zapędzić... – Kobiety myślą bardziej relacyjnie, konteks[-]towo, ich umysł nie jest zero-jedynkowy. Potrafią ogarnąć wieloznaczną rzeczywistość, dzięki temu uzupełniają mężczyzn. Oni wyznaczają cele, one pokazują im skutki, widzą kilka kroków do przodu. Do tego dochodzi wdzięk, gracja i naturalna seksualność. To właśnie podoba się mężczyznom, to daje kobietom pozycję w ich siła, o której Pan wspominał, na czym polega? – Na tym, że są bardziej wytrwałe. Mężczyźni szybko się spalają i tracą motywację, jeśli nie osiągają sukcesu. Natomiast kobiety wyznaczają sobie cele i cierpliwie do nich dążą, po drodze łykając różne żaby. Masochistyczny wzorzec, w jakim zostały wychowane, nie ma wyłącznie negatywnego wydźwięku. Kobiety uczą się dzięki niemu zaradności, wytrzymałości, brania odpowiedzialności za siebie i innych. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy czują, że nie mają wyboru – nie mogą położyć się z książką na kanapie, bo od razu czują się winne. Ale gdy odzyskują możliwość wyboru, to stają się spontaniczne, potrafią być i dla innych, i dla siebie. W moim domu były silne i samodzielne kobiety, nie dominujące czy kontrolujące, lecz takie, które radziły sobie w życiu. Moja siostra jest taka, podobnie żona. Dla mężczyzny nie ma nic ładniejszego na świecie niż zaakceptowana dziewczynka dochodzi do takiej zaakceptowanej kobiecości? – Ten proces ma wiele etapów. Już czteroletnia dziewczynka zauważa, że nie ma siusiaka, za to ma coś innego. Dostrzega i zaczyna odróżniać swoją płciowość. Ważne, by nie została w tym momencie zawstydzona, ukarana... – Często przy tej okazji mówi się na temat zazdrości o penisa. Zawsze mnie ciekawiło, jak takie dyrdymały, bez żadnego oparcia w badaniach, uzyskują status praw rządzących naszym życiem społecznym. Nawet maluchy im ulegają. Obserwowałem niedawno kilkuletnie dzieci kąpiące się razem w wannie. W pewnym momencie dziewczynka złapała chłopaka za siusiaka, a on na to: Mańka, trochę szacunku!Tak naprawdę jest to zazdrość o status mężczyzn... – W patriarchacie dziewczynki mają czego zazdrościć mężczyznom! – Jeśli penis jest symbolem władzy, to – Potem dziewczynka jest małą księżniczką, stroi się, chodzi w koralikach. Podczas pierwszej komunii oficjalnie ubiera się jak królewna, czuje się wyróżniona w swej dziewczęcości. Potem pojawia się miesiączka. Kiedyś była ona tabu. Wiele pacjentek trafia z traumą strachu i wstydu pierwszego krwawienia, nikt im nie powiedział, co to jest. Teraz też się tak zdarza, bo matki nie spodziewają się, że już 8-letnia dziewczynka może miesiączkować. A to ważny etap, prowadzący do zaakceptowania kobiecości, można go symbolicznie uczcić, kupując dziewczynce różę. Potem przychodzi czas, gdy dziewczynki próbują być takie jak chłopcy, – Choć nie zadają się wtedy z – Ale zachowują się tak jak oni. Gotowe są bić się, grać w piłkę, chodzić po płotach. W pewnym momencie są silniejsze od chłopców, chcą poczuć swoją siłę. A potem chłopcy je przerastają, im z kolei rosną piersi, więc granie w piłkę bywa bolesne. Już nie biegną tak szybko jak chłopcy, muszą się więc skonfrontować z rzeczywistością, że jednak nie są takie same jak oni, tak silne. Że dysponują inną siłą – potrafią wytrwać, znieść ból. Sporo nastolatek ma jednak kłopot ze swoją kobiecością, Albo ją ukrywają, dążą do uniseksu, ubierają się w szare koszulki i spodnie. Albo też bardzo wcześnie eksponują swoją seksualność i kobiecość, wręcz epatują nią, jak bohaterki filmu „Galerianki” – mają 13 lat, noszą staniki, szpilki i pępki na wierzchu. Bycie pociągającą jest głównym wyznacznikiem ich poczucia własnej – Zręby kobiecości powstają w relacji z matką. Ona jest wzorem kobiecości. Dziewczynka stroi się w jej suknie i mówi, że Julia Roberts mogłaby sprzątać przy jej mamie. To jest dobry – Ważne przy tym, czy matka akceptuje siebie i córkę. Jeśli boi się, że córka będzie miała gorzej, bo urodzi się kobietą, to takim nastawieniem od razu rzuca cień na córkę. A gdy rodzi dziewczynkę, ma poczucie, że się nie sprawdziła, i to podwójnie. Jest zła na siebie, że zawiodła, i na córkę, że nie okazała się synem. Obawia się o córkę – jak potoczy się jej życie, i o siebie – czy sobie poradzi z odrębnością córki i jej – Pełna obaw matka może wzmacniać u córki pewne zachowania, które jej zdaniem są przydatne, na przykład – Dziewczynka najpierw idealizuje matkę, a potem zaczyna krytycznie na nią patrzeć. Dostrzega, że ma już zmarszczki albo utyła. I nie jest miła dla taty. Albo przeciwnie – nie umie się postawić ojcu, wciąż mu ulega, gotuje i sprząta, zamiast się zająć sobą i pójść do fryzjera. W którymś momencie córka musi zrzucić matkę z – A matki to nie zaburza. Problem w tym, że niektóre nie chcą ustąpić miejsca córkom, rywalizują z nimi... – 30-letnie pacjentki opowiadają, że ich matki wciąż udowadniały im, że są od nich piękniejsze, ubierały się w te same co córka ciuchy, chodziły do tych samych klubów, na te same imprezy, podrywały córce chłopaka i szły z nim do łóżka. Jakby chciały pokazać córce: jestem lepsza, nie pokonasz mnie! Zdarza się też, że matka jest tak silną, wyjątkową, sprawczą i odnoszącą sukcesy osobą, że jej córka może mieć problem z wyodrębnieniem się i budowaniem własnej wartości. Ma poczucie, że nigdy matce nie dorówna...Wtedy pozostaje jej pójść w drugą stronę, w destrukcję – w myśl zasady: pokażę ci, że lepiej potrafię zrujnować sobie życie! – Na szczęście w tym momencie wkracza w jej rozwój ojciec jako pierwszy mężczyzna i niezwykle ważne jest, jak potraktuje małą księżniczkę? – Niekoniecznie. Księżniczki tatusia płacą wysoką cenę za swoją pozycję, bo przyzwyczajają się do tego, że mogą owinąć mężczyznę wokół palca. Ani nie budzi on ich szacunku, ani nie daje im bezpieczeństwa, używają mężczyzny. Ojcowie powinni zachować równowagę między miłością a kontrolą i wymaganiami. Ważne, by nie czuli się zagrożeni bliskością z córką. Ona ma ćwiczyć na ojcu zachowania, które jej się przydadzą potem w kontaktach z mężczyznami. Również uwodzić go, ale on nie pozwala się uwieść, bo wtedy uwodzenie i bycie atrakcyjną staje się stylem życia dla młodej kobiety. Córka rodzi się kobietą w bliskim kontakcie z ojcem, gdy może się do niego przytulić, a ojciec wtedy nie sztywnieje, nie odrzuca jej, ale też nie ulega jej sztuczkom. Wtedy dziewczyna otrzymuje bezcenny przekaz, że jest przez swego pierwszego i najważniejszego wtedy w życiu mężczyznę akceptowana, chciana, kochana. Może bezpiecznie sprawdzać na ojcu swą kobiecość... – A on nie zrzuca jej z kolan w obawie, że to wzbudza w nim seksualne odczucia. Nie czuje się rozczarowany, że córka nie jest taka, jak ją sobie wyobrażał. Stawia córce wymagania, co znaczy, że ona do tych wymagań dorosła – wspiera w ten sposób jej poczucie własnej wartości, sprawczości. Ona dostrzega zachwyt w jego oczach, ale nie jest silniejsza od ojca i nie może z nim robić, co chce. To on tu rządzi, on wyznacza granice. Córka nie może być w tym układzie ważniejsza od mamy, nie może usunąć jej w wspomniała mi kiedyś, że nigdy nie dostrzegła w oczach ojca zachwytu. Patrzył na nią, jak na ...

Kobieta musi być żoną ojca dzieci, a do tego musi owe dzieci formalnie adoptować, aby uzyskać prawa rodzicielskie. W przypadku kiedy macocha jest w sformalizowanym związku z ojcem, to
„(…) Pani Magdo, dlaczego moja żona jest taką zołzą?! Ona nic nie robi poza tym, że cały dzień narzeka, opowiada wszystkim wokół o swoim nieszczęściu i próbuje sprowadzić mnie do parteru. Do niedawna jeszcze się trzymałem i nie reagowałam na te zaczepki, ale ostatnio coś we mnie pękło. Podczas jednej z jej furii o pierdołę o mało nie brakowało a trafiłbym ją krzesłem, którym miałem ochotę rzucić o ścianę. Nie poznaję siebie… To wymyka się nam spod kontroli! Te jej ataki zaczynają doprowadzać mnie do szewskiej pasji, trzymam się, ale ile można! Nawet ja, dotychczasowy spokojny typ, zaczynam mieć tego powyżej uszu! (…) Przerabiacie z Czytelniczkami temat damsko-męski z każdej strony, to może jakąś radą mnie poczęstujcie… (…)”. – zapytał mnie w mailu Rafał. To nie była próba pokazania swojej związkowej niewinności z jego strony, a raczej intensywne poszukiwania odpowiedzi na pytanie: „Co, do cholery, jest mojej żonie, że z dawnego udowego anioła zamieniła się w jędzę, która z lekka przegina w tym narzekaniu i (wybaczcie kolokwializm) pieprzeniu życia rodzinnego poprzez swoje zachowanie”. Żeby nie było – ja nie jestem specem od związków. Jakieś tam doświadczenie życiowe mam, ale ono zdecydowanie nie jest na tyle bogate, abym mogła zrobić tutaj publiczne studium przypadku. Poza tym nie mam też wykształcenia psychologicznego, spójrzmy prawdzie w oczy. Pomyślałam jednak, że małymi krokami może uda mi/nam się dojść do czegoś, co pozwoli popatrzeć na problem i spróbować skombinować rozwiązanie. Muszę się Wam do czegoś przyznać – kiedy przeczytałam po raz pierwszy wiadomość od Rafała, miałam wrażenie, że czytam o sobie (o tej wspomnianej zołzie). Gdyby nie kilka niuansów, które się nie zgadzały, to na stówę pomyślałabym, że mój M. robi sobie ze mnie jaja, a dokładniej, że pisze do mnie mail pod pseudonimem, żądając odpowiedzi na pytanie, które i mi teraz w głowie zaświtało: „Dlaczego (do cholery) bywam taką pieprzoną zołzą, która zatruwa czasami życie wszystkim wokół i burzy rodzinną harmonię? Dlaczego mam czasami te momenty, w których pękam i wchodzę na smucące nuty. Przecież wiem, że mogłabym być fajną, sympatyczną i wesołą laską, która skupia się tylko na pozytywach”. Powiem tak (i powiem to dosadnie!): nie chcę tłumaczyć kobiet, ani siebie tym bardziej, ale jakby to powiedział mój brat: „Kochaniutka, nic się nie bierze z d…py”. Z pewnością jest kilka przyczyn tej sytuacji. To kombinacja wszystkiego najprawdopodobniej, bo – umówmy się – 50% kobiet nie może mieć choroby psychicznej. No, chyba że nazwiemy tę chorobę „macierzyństwo”. :D Ale po kolei: załóżmy, że facet należy do średniej krajowej. Przyjmuję, że Rafał jest w tej średniej, czyli zarabia na rodzinę, pracuje zawodowo, żona raczej wychowuje dzieci w domu, może pracuje na 1/2 etatu. Rafał stara się pomagać swojej kobiecie w obowiązkach domowych, nie jest klasycznym leniem. Skupia się na swoich obowiązkach, jako ojciec, pan domu. Pewnie czasami nie udaje mu się spełniać wszystkich niewypowiedzianych zachcianek swojej kobiety. Jeśli kobieta mu czegoś nie komunikuje, to on nie będzie bawił się we wróżkę. I może słusznie. Typowy facet. Typowa kobieta. ;-) Zacznę może od siebie i skupię się na moich doświadczeniach. Żeby nie było – ja nadal jestem w lesie z tym ogarnianiem swojej zołzowatości. To znaczy pracuję na sobą, jednak na prostą nie wyszłam i nie zanosi się na to. Mam jednocześnie świadomość, że przede mną cholernie dużo pracy. A dlaczego czasami bywam zołzą i kiedy nią bywam? Co jest tego powodem? 1. Mam za dużo na głowie. Są takie dni, że nie wyrabiam na zakrętach. Mimo że ostatnimi czasy mam mnóstwo pomocy z zewnątrz, to dalej muszę się ze wszystkim spieszyć, trzymać się terminów, pamiętać o lekarzu, o obiedzie, o sprzątnięciu zasyfionej łazienki, o logopedzie, o sesji zdjęciowej, o mailach, o tym, o tamtym i o sramtym. Wszystko mam rozpisane w kalendarzu godzinami i brakuje mi czasu dla siebie. Ba! Brakuje mi czasu na normalne życie! Wiem, że to normalka i niemalże każda kobieta cierpi na chroniczny brak czasu, jednak kiedy czuję dużą presję i nie ogarniam dnia czy tam tygodnia, to cały czas chodzę podminowana i wkurzona. Wtedy najmniejsza uwaga, najmniejsza pierdoła urasta do rangi nie wiadomo czego! Wybucham wtedy szybko, narzekam, wyładowuję emocje na otoczeniu. Na moim mężu głównie… Bardzo prawdopodobne, że nie tylko ja tak mam. Co wtedy może zrobić facet? Wziąć dzieciaki na spacer. Kupić obiad na mieście albo zamówić pizzę. Wyjść z inicjatywą. Przełamać to nasze durne myślenie, że jesteśmy w tym wszystkim same i udowodnić, że wcale tak nie jest. Inteligentny facet zrozumie. 2. Szalejące hormony, PMS albo nawet niedoczynność tarczycy. Hormony naprawdę potrafią nami zawładnąć i – w kombinacji z punktem pierwszym albo kolejnymi – to klasyczny zestaw „do syta”. I pozamiatane. „Niedajpaniebosze” okres albo moje zapominalstwo i nie wzięcie z rańca, dla przykładu, tabletki na niedoczynność, to moja rodzina ma gwarantowaną kwarantannę o nazwie: „Matka weszła na minę i może być już tylko gorzej. Przeczekajmy, odsuńmy się, spier….dzielajmy!”. Ja w tych gorszych dniach nie poznaję siebie, a kiedy one miną, mam ochotę wszystkich przytulać i przepraszać. To zachowanie nie jest celowe, musicie nam zaufać… Nie ma chyba na to rady innej, jak odsuwanie się, schodzenie wiedźmie z drogi zanim zamachnie się i miotłą zgładzi wszystkich. To trzeba albo przeczekać, albo zrobić to samo, co w ostatnich kilku zdaniach punktu pierwszego. 3. Niewyspanie. Nie wiem, czy każda kobieta tego doświadczyła. Nie chcę wyjść na narzekaczkę, dlatego napiszę, że niemowlaki dzielimy na dobrze śpiące i za cholerę nie śpiące dobrze. Moi dwaj synowie należeli i po części nadal należą do grupy drugiej. Pisząc „nie śpiący dobrze”, mam na myśli to, że w pierwszych 6 miesiącach życia spałam 3 godziny dziennie. Nie znam człowieka (oprócz mojej babci), który spałby 3 godziny dziennie i wyglądałby i zachowywałby się normalnie, był w pełni sił. Jeśli kobieta ma bardziej wymagający okres w życiu, dajmy na to narodziny dziecka albo trudniejszy niemowlak, to facet powinien być na posterunku. Trzeba dzielić się obowiązkami i dać się swojej partnerce czasami wyspać. Wtedy naprawdę będzie mniejsza szansa na to, że nasza zołzowatość wejdzie na kolejny level. 4. Zupełny brak czułości ze strony partnera. To czasami kłóci się z treścią powyższych punktów, ale kiedy facet się odsunie, bo woli nie oberwać, to powinien to odsunięcie się na bezpieczną odległość wyważyć… ;-) My jesteśmy trudnymi bestiami. I jak za bardzo się odsuniecie, to zaczniemy jojczyć, że nie przytulacie, nie jesteście czuli i oziębłość to Wasze drugie imię. Macie przesrane, wiem, ale metodą prób i błędów podobno udaje się dojść do konsensusu. Przykładem na to są moi Teściowie. Doszli do porozumienia chyba dopiero po 40 wspólnych latach :D No, cóż… ;-) 5. Dlaczego jestem czasami zołzą? Bo tak! :-D Czasami naprawdę nie wiemy, dlaczego bywamy zołzami. Na moim przykładzie powiem, że są dni, kiedy wstaję i jak gdyby nigdy nic wyżywam się na wszystkim z niewiadomych przyczyn. Ani niby hormony, ani zmęczenie, ani to, ani tamto. Tak po prostu chyba chcemy pokazać światu, że mamy tę wątpliwą moc i jesteśmy w stanie zgładzić wszystko niczym bomba atomowa… Ni to mądre, ni ciekawe. Tak już jest. Jaka na to rada – na tę naszą zołzowatość? ;-) Kochajcie nas, pomagajcie, szepczcie czułe słówka, bądźcie wyrozumiali, bo nikt nie jest idealny. Weźcie poprawkę na nasze zachowanie. Bycie kobietą to trudny kawałek chleba. Bycie partnerem kobiety również… Będziemy nad sobą pracować. Czasami wystarczy wyrwać nas z tej zołzowatej matni i przemówić nam do rozsądku. Spokojem – bo tylko spokój nas uratuje. ;-) Piona! Damy radę z lojalnym składem! ;-) Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję!
okQf76I. 449 63 42 56 227 76 424 42 311

kiedy matka jest ważniejsza od żony